STREFA KLIMATU

Discussion in 'Sekcja Polska' started by Glogi, Oct 24, 2022.

Dear forum reader,

if you’d like to actively participate on the forum by joining discussions or starting your own threads or topics, please log into the game first. If you do not have a game account, you will need to register for one. We look forward to your next visit! CLICK HERE
  1. Glogi

    Glogi Junior Expert

    Horyzont nad dżunglą dogorywał brunatną czerwienią gdy dziwny cień żwawo zaczął wspinać się po drabinie zrobionej z powiązanych ze sobą grubych lin. Zwisała ona z korony olbrzymiego drzewa, a miejsce jej przymocowania było całkowicie niewidoczne z tego poziomu . Odblaski ostatniego światła dnia wydłużały i zniekształcały każdy ruch tajemniczej postaci czyniąc ten obraz mistycznym i niematerialnym. Czym wyżej ów cień wspinał się po szczeblach drabiny tym bardziej tracił ze swej formy niesamowitości .

    -uff, ehhh, zaraz mnie szlak trafi, uff eeehh na co mi to przyszło, żeby na starość łazić po drzewach jak jakaś małpa.
    Coraz głośniejsze sapania okraszone przekleństwami w gardłowym szorstkim języku lawinowo zmieniały ten obraz w jakąś komedię.

    Księżyc wysoko wisiał już na firmamencie nieba osrebrzając swym blaskiem wierzchołki i korony rozmaitych gatunków drzew, gdy w końcu krasnoludowi Glognarowi udało się dotrzeć do celu swej podróży. System platform miasta Yaltepetl górował nad bezkresnymi leśnymi ostępami nieprzeniknionej dżungli, w sposób całkowicie abstrakcyjny dla architektów cywilizowanego świata. Krasnolud przyzwyczajony do tuneli i górskich surowych budowli nie mógł się nadziwić całkowicie odmiennej koncepcji domostw, niemniej jednak urzekało go to miejsce. Zmęczony walką, wędrówką i wspinaczką szedł teraz przez to niesamowite miasto i uśmiechał się do siebie myśląc już tylko o piwie i dziczyźnie skwierczącej nad paleniskiem. Z oddali słychać było echa odgłosów zwierząt lub potworów, które nie pozwalały zapomnieć mieszkańcom o niezliczonych niebezpieczeństwach tej części świata.
     
    Last edited: Jan 4, 2023
    BA_Bastet and BA_Yahiko like this.
  2. Glogi

    Glogi Junior Expert

    - W końcu w domu - zamamrotał uradowany krasnolud do siebie pod nosem widząc w oddali swój szałas. Przywitał się serdecznie uściskiem dłoni ze swym sąsiadem Papalotlem który był jego serdecznym przyjacielem. Kilka lat temu gdy wyprawa krasnoludzkiego kontyngentu wylądowała na plażach tego dzikiego świata lud kotopodobnych humanoidów bardzo wspierał ich działania.
    -Witaj Papalotlcie, dobrze cię wiedzieć w zdrowiu, coś ciekawego się działo podczas mojej obecności ? Zapytał krasnolud mocno ściskając prawicę przyjaciela
    -Już myślałem że nie wrócisz, dwa tygodnie w dżungli to jak wyrok śmierci- Papalotl odwzajemnił się uśmiechem i szczerze powitał swego przyjaciela.
    -Zbierałem zioła, jak wiesz moim braciom brakuje leków a tu w okolicy już nie ma ich tak wiele, wiec musiałem się zapuścić trochę dalej w dzicz - odparł krasnolud.
    -Rozumiem. A tu co ? Ano kilka dni temu w mieście pojawiła się jakaś elfia zwiadowczyni i twierdziła że natrafiła na ślady błotniaków gdzieś na zachodzie - odparł.
    -To pewnie gdzieś koło zatoki one lubią tam żerować, przyjrzę się temu ale muszę odpocząć kilka dni bo już nie jestem młodzieniaszkiem, a po ostatniej wyprawie poszczykło mnie gdzieś w plecach i nie mogę się tak swobodnie ruszać - rzekł krasnolud i kręcąc biodrami na boki począł sprawdzać aktualny stan swojej dolegliwości.
    -Zdejmuj ten plecak i chodź do mnie do domu mam trochę mięsa właśnie robiłem sobie obiad to się podzielę z tobą, a przy okazji wszystko ci dokładnie opowiem, a ty pewnie głodny jesteś- zaproponował Papalotl
    -Z nieba mi spadłeś z tą propozycją, rzeczywiście głodny jestem jak pies a zanim napalę w palenisku i coś upichcę to trochę czasu minie. W chałupie mam beczkę dobrego piwa, z miesiąc temu przysłali statkiem z Andrakash z zaopatrzeniem dla wojska, to się zrobimy na cacy.
    Uradował się od ucha do ucha krasnolud i poszedł do swego szałasu by zdjąć z siebie cały rynsztunek i przynieść obiecany trunek.
     
    Last edited: Oct 25, 2022
    BA_Bastet likes this.
  3. BA_Bastet

    BA_Bastet Board Administrator Team Drakensang Online

    Jestem ciekawa, co też skłoniło błotniaki, by zapuściły się aż tak daleko :eek:. Czekam na więcej!
    Kwiecisty język, humor, piękna polszczyzna. Coś, co kotki lubią najbardziej!

    main.png
     
    Kernelly and Glogi like this.
  4. Glogi

    Glogi Junior Expert

    Siedzieli na bambusowych matach w skąpym świetle paleniska, jedli dziczyznę popijając krasnoludzkie piwo. Wspomnieniom i żartom nie było końca. Glognar był bardzo szczęśliwy, ostatnia wyprawa do dżungli dała się mu mocno we znaki i rad był że tej nocy będzie w końcu spał spokojnym snem w suchym posłaniu. Ciepłe jedzenie, napitek i rozmowa z serdecznym przyjacielem potęgowały to szczęście zwłaszcza po dwóch tygodniach samotnej i pełnej niebezpieczeństw wędrówki.
    -Drogi Papalotlcie coś wcześniej wspominałeś o błotniakch a ciekawi mnie to bardzo. Jak zapewne wiesz te demoniczne istoty z niższych planów egzystencji mają jakiś szósty zmysł wyczuwania złota i innych kosztowności. Ich spaczenie żądzą skarbów nie daje im spokoju i gna ich na krańce świata by odnajdywać drogocenne przedmioty dla samego tylko ich posiadania . Wiec podejrzewam że jeżeli tu gdzieś w okolicy się kręcą te stwory to na pewno zwąchały jakieś być może ukryte kosztowności. Jak mniemam mogą to być jakieś zapomniane, poukrywane lub zagubione łupy wojenne ale to tylko moje podejrzenia. Chciałbym się temu dokładniej przyjrzeć - rzekł Gloganr zniżonym tonem w którym dało się wyczuć nutkę konspiracji.
    Papalotl już mocno zmiękczony krasnoludzki trunkiem leżał teraz na boku wsparty na łokciu i troszkę w bełkotliwym tonie i niespójnie rozpoczął opowiadać krasnoludowi o tym co widział i czego się dowiedział o wspomnianych błotniakach gdy nagle obaj usłyszeli głośne -jeeeep…sssssssssss.
    Krasnolud podskoczył z wrażenia na macie i oblał się piwem a po chwili konsternacji zerwał się na równe nogi.
    -...o żesz w mordę, zapomniałem spuścić parę z plecaka do latania, pewnie ciśnienie rozpieprzyło zawór- skrzywił się, potarł nerwowo ręką kark po czym, tak jak stał pognał sprintem do swej chaty. Po dłuższej chwili nieobecności wrócił już zdecydowanie spokojniejszy.
    -Eeee tam wybuch wyrwał tylko drzwi z zawiasów i jedno okno ale na szczęście nie ma większych strat – powiedział krasnolud do swego przyjaciela, machnięciem ręki bagatelizując stratę po czym ułożył się wygodnie z powrotem na macie gotów do dalszego biesiadowania.
    -Szeszęm siem - odparł radośnie Papalotl zmieniają pozycje z podpartej ustalonej na leżącą na wznak.
     
    Last edited: Jan 4, 2023
    Kernelly likes this.
  5. Glogi

    Glogi Junior Expert

    Najbliższe dni Glognarowi upływały na samych pożytecznych czynnościach, gdyż po ostatnim wypadku szałas wymagał sporych jednak prac remontowych, a i sprzęt który zainicjował ten wybuch musiał być gruntownie naprawiony. W międzyczasie krasnolud odwiedził kolegę z wojska Lyoshę który nabawiwszy się podczas desantu na plaży kalectwa obecnie przebywał na rencie. Lyosha nie powrócił do Andrakash wraz z rannymi ale osiedlił się na stałe w Yaltepetl i tu prowadził mały sklepik z którego się utrzymywał.
    -Witaj bracie, potrzebuję ze czterdzieści ćwierćlitrowych buteleczek z korkami, i trochę laki do ich zapieczętowania - rzekł Glognar wyciągając prawą rękę w stronę sprzedawcy w geście powitania.
    -Weki będziesz robił Glognarze ? Na cóż ci tyle butelek, tu zimy nigdy nie ma a drzewa owocują cały rok, chyba że bimberek jakowyś uwarzyłeś ? - zażartował Lyosha ściskając prawicę kolegi.
    -Niestety nie - uśmiechnął się Glognar -zebrałem w dżungli ostatnimi czasy trochę zielska i w chałupie przygotowałem spory garniec leczniczej mikstury, muszę to poporcjować.
    - A no chyba że tak. Rzeczywiście mocna magia musiała być przy tworzeniu tej mikstury skoro pół chałupy ci wyleciało w powietrze, i śmierdziało siarką przez pół dnia ? - Mówił Lyosza z nutką drwiny w głosie.
    - Eee tam bracie troszkę przesadziłeś, wywaliło mi tylko drzwi i okna ale są korzyści bo bałagan się też sam posprzątał.
    Glognar zapłacił za towar i poszedł w kierunku swego szałasu, jego myśli znowu pochłonęły sprawy wielkich przygotowań do polowania na błotniaki.
     
    Last edited: Jan 4, 2023
  6. Glogi

    Glogi Junior Expert

    Mglisty przedświt chłodną rosą oblepiał dżungle i wszystko co się miało nieszczęście w niej znajdować nabierało lepkiej wilgoci. Kilkuosobowa grupa łowców po kolejnej ciężkiej nocy spędzanej w dziczy ślamazarnie budziła się do życia. Każdej nocy spali bardzo słabo i czujnie gdyż często zdarzały się nocne ataki ghuli i nieumarłych na ich obóz. Cel był jednak bardzo obiecujący i miał wszystkim wynagrodzić trudy tej wyprawy. Od kliku dni łowcy trafiali na ślady olbrzymich magicznych stworzeń potocznie zwanych błotniakami. Przenikały one świat materialny z niższych planów egzystencji, a ich dążenie było skoncentrowane tylko i wyłącznie na poszukiwaniu złota i innych kosztowności. Nic tak naprawdę nie wiedziano o tych tajemniczych stworzeniach ani o magji która je materializuje. Jedno było pewne tam gdzie są błotniaki musi gdzieś być skarb.
    Glognar ostrożnie wysunął się z zarośli w stronę plaży by zorientować się w terenie. Na ciemnym jeszcze niebie srebrzył się blado niepozorny księżyc a ocean wydawał się tu bardzo spokojny i cichy. Glognar znał to miejsce, kilka lat temu na pobliskiej plaży zaryły swe dzioby statki kranoludzkiej grupy desantowej. Zatoka cichej wody tak nazywali to miejsce tubylcy. Była w tej nazwie pewna przewrotność gdyż właśnie w tym miejscu jego bracia ponieśli dotkliwe straty w walce z nieznanymi do tej pory potworami dowodzonymi przez potężną czarownicę Nefretari.
    -Chwała bohaterom - szepnął pod nosem i przymknął oczy, wolał wierzyć że to co pojawia się pod powiekami to tylko wilgotna mgła.
     
    Last edited: Feb 17, 2023
  7. Glogi

    Glogi Junior Expert

    Nagły, głośny i wibrujący wizg przerwał Glognarowi tę świętą niemal kontemplację.
    - Są - wyszeptał to jedno jedyne słowo do samego siebie jakby w ten sposób chciał sobie udowodnić że plany zaczynają się urzeczywistniać.
    Nie czekając ani chwili pognał pędem do obozu. W biegu przeładował swą armatę, i uzbroił systemy zasilane parą wodną, ogniem i runiczną magią. Wiedział dobrze że dźwięk który słyszał przed chwilą niechybnie był zapowiedzią zbliżającej się bitwy.
    - Pewnie słyszeliście to wycie - krzyknął wbiegając do obozu - błotniaki się pojawiły, szybko zbieramy się, muszą być gdzieś niedaleko na południowych plażach jak podejrzewam - krasnolud kopnął w biegu tlące się jeszcze obozowe ognisko i wyznaczył kierunki dla drużyny posługując się już tylko gestami ręki. Szczęk oręża i krzątanina zapanowała w obozie. Dwóch krasnoludzkich strzelców pognało bez słowa za Glognarem zabezpieczając jednocześnie flanki i plecy. Kolejnych dwóch tropicieli z łukami pobiegło w trochę innym kierunku, będą próbowali odciąć drogę ucieczki zwierzynie z innego kierunku. Grupa była zgrana i każdy bez słów wiedział dobrze co ma robić.
     
    Last edited: Feb 17, 2023
  8. Glogi

    Glogi Junior Expert

    Biegli tak przez dżungle przed dłuższy czas w bardzo szybkim tempie . Panował tu permanentny półmrok spowodowany bujną i gęstą roślinnością w koronach drzew poprzecinany pojedynczymi smugami światła . W pewnym momencie drogę zastąpiło im urwisko z wartko płynącą rzeką na jego dnie. Nie było czasu żeby się przeprawiać w sposób klasyczny, Glognar błyskawicznie sięgnął prawą ręką do tyłu na wysokości pasa i szarpnął za wajchę przymocowaną bezpośrednio do plecaka. Dwa silniki natychmiast zareagowały strugami płomieni i dymu, błyskawicznie unosząc krasnoluda nad ziemie i przerzucając go na drugi brzeg. Glogi natychmiast po wylądowaniu nie oglądając się za siebie począł kontynuował bieg w kierunku południowym. Dźwięk uruchamianych plecaków odrzutowych jego kolegów świadczył że towarzyszę są tuż za nim.
    Niestety nie tylko Glognar musiał usłyszeć ten odgłosy gdyż naglę dżungla ożyła. Okolica zaroiła się od nieumarłych zwanych również wśród tubylczej ludności jako łowcy mięsa. Ich humanoidalne ciała były zdeformowane i spaczone jakąś formą czarnej magji. Widok był makabryczny, klatki piersiowe istot ludzkich przekształcone były u tych stworów w ziejące poprzecznie paszcze, w których żebra pełniły tu rolę wyszczerzonych zębów. Glognar nagle zmienił kierunek biegu gdy z zarośli tuż przed nim wystrzeliło kilka tych stworów plując salwą zielonego kwasu w jego kierunku. Kolejny gwałtowny zwrot i unik był wystarczającym gestem by jego przyjaciele biegnący tuż za nim wiedzieli że muszą rozluźnić szyki i również zmienić kierunki biegu w sposób nieprzewidywalny dla wroga. Nie podjęli jednak walki, nie tym razem, nie mogli sobie pozwolić na to by wystrzały spłoszy zwierzynę na którą przybyli tu zapolować.
     
    Last edited: Feb 17, 2023